fbpx

Dlaczego makijaż permanentny czasami się nie przyjmuje tak jak byśmy tego oczekiwali?

Dzień dobry, nazywam się Agnieszka Majewska, makijażem permanentnym zajmuję się od 12 lat. Pamiętam czasy kiedy to makijaż permanentny miał różne odsłony. Dawniej, nie miał nic wspólnego ze znaną nam w tych czasach mikropigmentacją. Liczyło się maksymalne zapigmentowanie i intensywny efekt końcowy, który utrzymywał się wiele lat. Dziś już wiemy, że nie była to mikropigmentacja, a po prostu trwały tatuaż. Dzięki wieloletniemu doświadczeniu poznałam skórę, a także sposób aplikacji pigmentu od A do Z. Od kilku lat pomagam osobom przedsiębiorczym zbudować stabilny biznes w branży beauty w oparciu o makijaż permanentny. Dzięki czemu, moi podopieczni są w stanie podjąć się świadomej pigmentacji na twarzach swoich klientów w sterylnym zaciszu swoich salonów. W dobie dzisiejszych makijaży permanentnych, liczy się aby efekt był subtelny i naturalny, aby twarze naszych klientów nie były przerysowane, a efekt końcowy podkreślał urodę a nie zastępował makijaż wieczorowy. Jednak subtelna pigmentacja nie zawsze idzie w parze z efektem po wygojeniu. Najczęstszym pytaniem osób, które do mnie trafiają na szkolenia jest: „Klientka, której wykonałam makijaż permanentny wraca na dopigmentowanie po około miesiąca czasu bez pigmentu w skórze, albo pigment jest zbyt jasny, mało widoczny, jedna brew jest ciemniejsza od drugiej, przody w technice ombre zanikają całkowicie, pigment nie przyjmuje się równo, są jaśniejsze i ciemniejsze miejsca” Co za tym idzie? Klientki są niezadowolone a stylistka traci wiarę we własne umiejętności. Osoby stawiające pierwsze kroki w świecie linergistów, łapią się wielu technik na raz, szukają rozwiązania w różnych systemach igłowych, testują pigmenty które dadzą im efekt taki jaki by sobie tego oczekiwały, zaczynają pracować chaotycznie i gubią się w tym wszystkim, na końcu rzucając maszynę w kąt. Właśnie rozwiązaniem na te wszystkie dylematy wielu początkujących linergistek, chciałabym się podzielić w artykule na łamach magazynu Kosmetologia Estetyczna.

 

 

1.Poukładajmy więc wiedzę i rozłóżmy wszystko na czynniki pierwsze.

Tak naprawdę wpływ na efekt końcowy makijażu permanentnego ma wiele czynników, zacznijmy więc od doboru pigmentu do maszyny i maszyny do skóry klienta.

 

Nie wszystko jest tak proste jakby się wydawało i zawsze powtarzam, że makijaż permanentny jest trudny. Nie dość że musimy poznać szczegółowo technikę pigmentacji, odpowiednio dopasować ją do skóry klienta, poznać fizjologię skóry, system immunologiczny organizmu, budowę pigmentu i urządzeń na których pracujemy, całą kolorymetrię, to i tak pracujemy na organizmach żywych, więc efekt końcowy uwarunkowany jest zawsze indywidualnie. Tylko świadoma pigmentacja pozwoli nam cieszyć się pracą którą wykonujemy. Na rynku makijażu permanentnego mamy całą gamę dostępnych pigmentów jak i urządzeń do wykonania zabiegu mikropigmentacji. Należy jednak pamiętać, iż każdy pigment jest inaczej skonstruowany, ma inny skład czy inną gęstość. Firmy zajmujące się sprzedażą urządzeń i pigmentów dostosowują pigment do swojego urządzenia. Na rynku możemy spotkać się z pigmentami organicznymi, nieorganicznymi, na bazie alkoholu i bez alkoholu, z pigmentami hydrofobowymi jak i hydrofilowymi. A co za tym idzie? Pracując np. na urządzeniu z rączką akupunkturową należy pamiętać o dopasowaniu jednorazowej nasadki do pigmentu chociażby. W momencie, kiedy mamy do czynienia ze zbyt wąską tulejką przy nasadce do igły akupunkturowej musimy pamiętać o tym, że pigment z zawartością alkoholu, może nam zastygać w tulejce przez co nie będzie podawał pigmentu do skóry tak jak byśmy tego oczekiwali. W takim przypadku warto sięgnąć po pigment rzadszy, aby uniknąć tego problemu lub zwrócić uwagę aby tulejka była odrobine szersza. Oczywiście nie twierdzę tutaj, że jedne pigmenty są lepsze a drugie gorsze, po prostu są inne i inaczej zbudowane, dają też inny efekt końcowy. Należy dostosować pigment do swojego urządzenia, aby praca na klientce stała się przyjemnością, a nie męką. Trzeba też się zastanowić jaki efekt końcowy chcemy uzyskać, bardziej twardy czy może miękki i dostosować pigment hydrofobowy lub hydrofilowy do skóry klienta.

Kolejny aspekt to dobór igły do skóry klienta. Często studentki zadają mi pytania: Które urządzenie jest lepsze – na igłę akupunkturową czy igłę kartridżową? Nie ma tu złotego środka. Każda z tych igieł ma swoje zalety jak i wady. Według mojej opinii i mojego doświadczenia, igła akupunkturowa jest świetnym rozwiązaniem dla skór normalnych, suchych, gładkich, dzięki czemu da nam świetny bardzo miękki efekt końcowy. Idealnie nada się również do detali i wykończeń, np. do techniki pigmentacji brwi metodą włosa, do kreski czy konturu w ustach natomiast należy pamiętać, że może nie poradzić sobie w przypadku skór tłustych, porowatych, grubych czy chociażby do pigmentacji różu na policzkach. W tej sytuacji za to świetnie poradzi sobie igła kartridżowa. Zajmując się profesjonalnie makijażem permanentnym już przy wyborze zakupu urządzenia powinniśmy te dwa aspekty wziąć pod uwagę. Osobiście w swoim salonie pracuje na obu tych systemach – igle akupunkturowej jak i igle kartridżowej, gdyż każda skóra wymaga innego traktowania i innej techniki pigmentacji. Mając pełną świadomość pigmentacji wybór urządzenia i systemu igłowego ma ogromny wpływ na przebieg zabiegu jak i efekt po wygojeniu makijażu permanentnego.

 

2. Technika pracy

Niemalże każda kursantka, która trafia na moje szkolenie z problemem pigmentacji okazuje się, że pracuje bardzo chaotycznie. Nie idzie schematem, zostawia prześwity, nie dopigmentowywuje miejsca przy miejscu, przeskakuje z brwi na brew czy nierównomiernie pracuje podczas pigmentacji ust. Zazwyczaj pracują za lekko lub za głęboko. Błędnym myśleniem jest na pewno, że im głębiej i mocniej podamy pigment tym więcej go zostanie i ładniej będzie wyglądał. Niestety tak nie jest. Im głębiej go podamy, tym będzie bardziej chłodny i tatuażowy, a nie o to przecież w tym wszystkim chodzi. W efekcie końcowym skóra klienta jest przepracowana, a pigment po wygojeniu po prostu nie zostaje – przez wpływ mocnego uszkodzenia skóry, system immunologiczny organizmu, a także większej ilości strupków po zabiegu. W drugą zaś stronę, kiedy linergistka wykona zbyt delikatną pracę, zbyt lekką i nie odpowiednio zaaplikowany pigment, nasz system odpornościowy świetnie poradzi sobie z intruzem, którego mechanicznie wkładamy do organizmu, a efekt końcowy będzie zdecydowanie za delikatny. Poukładany system pracy jest niezwykle istotny. Podczas szkoleń zawsze stawiamy nacisk na równomierność pracy i pewien poukładany schemat tak aby po wygojeniu spotkanie na tzw dopigmentowanie nie było potrzebne. Niestety brak świadomości fizjologii skóry u osób początkujących w makijażu permanentnym przekłada się na chaotyczną i nierównomierną pracę. Aby pigmentacja była zadowalająca dla obydwóch stron po wygojeniu, ważne jest, aby pracować według schematu, gęsto, poprawnie i warstwowo ale przede wszystkim trzeba być bardzo świadomym co dzieje się z pigmentem po włożeniu go w skórę klienta, niezależne od tego jaką technikę na kliencie będziemy chciały zastosować, czy to technika klasycznego cienia, ombre, instagram brows czy technika włosa. Do wszystkich tych technik fizjologia skóry jest taka sama, którą omawiamy szczegółowo na naszych zajęciach w akademii.

3. Znieczulenia

Jak wszyscy wiemy, znieczulenia to doskonały wynalazek ale niestety aplikowane zbyt często na skórę klienta dają nam efekt odwrotny niż byśmy sobie tego życzyły.

Znieczulenia dostępne na rynku dają efekt relaksu dla klientki, zmniejszają odczucie pracy igły przez co klient czuje się bardziej komfortowo. Już na wejściu, klient pyta się czy będzie bolało i czy dostanie znieczulenie. Na pewno u Was wygląda to tak samo. Patrząc jednak od strony specjalisty, znieczulenia zmieniają pH skóry, jej gęstość oraz twardość, a przede wszystkim wpływają na destrukcję pigmentu. Zbyt duża ilość podanego znieczulenia przed czy w trakcie zabiegu nie będzie wpływać korzystnie na efekt po wygojeniu. Wychodzę z założenia, że czasem mniej znaczy lepiej a znieczuleń wcale.

 

Główną przyczyną dlaczego pigment nie zawsze przyjmuje się w skórze są na pewno choroby klientów. Niestety, w obecnych czasach wiele z nas przechodzi różnego rodzaju choroby , operacje, osłabienia organizmu z najróżniejszych powodów. Klientki przyjmują leki, antybiotyki, sterydy, których nazw nie jesteśmy w stanie zapamiętać wszystkich. Chociażby niedoczynność tarczycy dotyczy już co drugiej klientki. Dawniej zapisywane w karcie jako przeciwskazanie, dziś już wykluczone z przeciwskazań. Niestety choroby i przyjmowane leki oddziaływują na osłabiony system immunologiczny organizmu. A co za tym idzie? Mają ogromny wpływ na przyjmowane się pigmentu u klientki. Są na rynku dostępne publikacje na temat chorób w makijażu permanentnym, do których zalecam zajrzeć i posiadać je w swoim salonie. Jednak zapamiętajcie jedno, jeśli klientka jest po przebytej świeżo chorobie lub po zabiegu operacyjnym jej organizm jest na tyle osłabiony, że nie jesteśmy w stanie zagwarantować klientce jaki będzie efekt po wygojeniu. W takich przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest przełożyć zabieg i odczekać kilka tygodni.

 

Makijaż permanentny nie przyjmuje się z wielu powodów, do których między innymi należy pielęgnacja pozabiegowa. Na niemalże każdym szkoleniu, kiedy pytam moje kursantki czym pielęgnujemy makijaż permanentny, jak długo i jak często, otrzymuję najróżniejsze odpowiedzi. Smarować-nie smarować, setki nazw produktów wymienianych do pielęgnacji pozabiegowej. I jak wiadomo, co szkoła to inna pielęgnacja pozabiegowa. Ja zawsze tłumaczę moim studentom, że do każdego klienta należy podejść indywidualnie. W momencie, kiedy klientka będzie smarować zbyt grubą warstwą preparatu docelowego, może spowodować odparzenie pigmentu. Poza tym każdy z tych preparatów ma w swoim opisie dokładnie napisane: „przyśpiesza regenerację naskórka”, a nam nie do końca chodzi o przyspieszenie, naszym zadaniem jest aby pigment w skórze ładnie się ustabilizował. W momencie kiedy klientka nie będzie pielęgnować okolicy zabiegowej wcale, może spowodować przesuszenie naszej pigmentacji, za czym idzie zejście zbyt suchych strupków, pociągając za sobą zbyt dużą ilość pigmentu. W makijażu permanentnym jak i w samej pielęgnacji musi być zachowana równowaga. Do każdej klientki nie należy podchodzić maszynowo. Każda skóra jest inna, ma inną grubość inne pH, inną głębokość jej unaczynienia, a więc i zabieg na każdej skórze będzie wyglądać inaczej. Z pielęgnacją pozabiegową, również musimy dopasować się do przebiegu samego zabiegu. W momencie, kiedy skóra klienta reagowała dobrze możemy wdrożyć smarowanie preparatem pozabiegowym na kilka dni od zabiegu, aby w efekcie końcowym złagodzić suchość zalegających na skórze strupków. Natomiast w momencie, kiedy skór klientki gorzej reagowała podczas zabiegu, pielęgnacje pozabiegową należy wdrożyć trochę wcześniej, aby przyśpieszyć proces regeneracji.

 

4. Podsumowanie

Podsumowując, w dzisiejszych czasach od linergistek wymaga się, aby efekt makijażu permanentnego był subtelny, naturalny, idealnie rozcieniowany, ale żeby był też widoczny. Ciężko aby te dwa czynniki szły razem w parze. Naturalność i delikatność, ale jednak aby były widoczne. Tak, należy znaleźć balans pomiędzy intensywnością a naturalnością. Jako linergistka z długoletnim doświadczeniem, przez 12 lat miałam możliwość wypracowania swojej techniki pracy, zaczynając od ciężkiej pigmentacji aż do dziś dążąc do lekkich i subtelnych technik. Przez te wszystkie lata, sama wypracowałam techniki pigmentacji, wypracowałam swoją rękę, udoskonaliłam jakość tej pracy, poznałam skórę, urządzenia, pigmenty czy igły. Niestety, od osób początkujących wymaga się tego od razu. Aby od samego początku pracowały lekko, subtelnie ale i technicznie dobrze, aby miały świadomość pigmentacji, skóry, fizjologii, anatomii, aby doskonale poznały kolorymetrię i potrafiły dopasować pigment do jakości skóry. Makijaż permanentny jest trudny, do czasu aż nie zrozumie się tych wszystkich powyższych aspektów. Na jego osadzenie się się w skórze, a także trwałość wpływa wiele czynników tj dobór pigmentu, urządzenia, igły, technika pracy, intensywność pigmentacji, głębokość pracy, znieczulenia, system immunologiczny organizmu, przebyte choroby czy pielęgnacja pozabiegowa. Na szczęście wszystkie te aspekty omawiane są podczas szkoleń w naszej akademii makijażu permanentnego, do której serdecznie zapraszam.

 

 

5. Czy podczas zabiegu korekcyjnego, można wykonać neutralizację?

Oczywiście że tak, jeśli po pierwszym zabiegu Klientka wróciła do salonu z kolorem zbyt zimnym lub zbyt ciepłym, podczas tzw. dopigmentowania można jeszcze wpłynąć na kolor i efekt końcowy. Jeśli brwi stały się zbyt chłodne należy wykonać neutralizację odcienia chłodnego modyfikatorem w ciepłym odcieniu żółci/pomarańczu/musztardy. Jeśli pigmentacja wróciła zbyt ciepła, co jednak rzadko się zdarza, wystarczy przyciemnić kolor lub użyć modyfikatora specjalnie do tego przeznaczonego.

 

Zdradzę Wam sekret – w przypadku, kiedy mam do czynienia z brwiami chłodnymi, sięgam po pigment Toffee, aby zneutralizować odcień. W kolejnym etapie, podczas tego samego zabiegu używam koloru docelowego. W przypadku, kiedy mam do czynienia z brwiami ciepłymi, sięgam po pigment do zadań specjalnych – Arabica, która świetne radzi sobie z każdym rodzajem rudości.

 

6.Podsumowanie

Reasumując – korekta jest nieodłączną częścią zabiegu makijażu permanentnego. Nie jesteśmy w stanie w stu procentach przewidzieć efektu końcowego po pierwszym zabiegu, dlatego najlepiej od razu po zabiegu zapisać Klientkę na drugie spotkanie. Jeśli okaże się, że efekt jest satysfakcjonujący i nie trzeba dokonywać dopigmentowania – zawsze mamy okazję do dokonania dokumentacji fotograficznej i poszerzenia własnego portfolio.